mój sposób na: NAKLEJKI Z  USUSZONYCH KWIATÓW

13.2.22

mój sposób na: NAKLEJKI Z USUSZONYCH KWIATÓW


Odkąd pamiętam zawsze wychodząc na spacery zbierałam liście i polne kwiaty, wkładałam pomiędzy strony w książkach  i suszyłam. Już wysuszone rośliny często służyły mi do ozdabiania moich dzienników, choć zawsze miałam problem z ich przymocowaniem. Ostatnio jednak wpadłam na pomysł, aby stworzyć naklejki właśnie z ususzonych kwiatów. I tym pomysłem postanowiłam się także z Wami podzielić. 

co potrzeba?

Do zrobienia naklejek będziemy potrzebować:
  • arkusza papieru do pieczenia
  • bezbarwnej taśmy klejącej, najlepiej szerokiej
  • ususzonych kwiatów, listków lub czegokolwiek, z czego będziecie chcieli zrobić naklejkę
  • nożyczki

jak wykonać?

Wykonanie naklejek jest naprawdę banalnie proste. Na papier do pieczenia przyklejamy paski taśmy, aby utworzyć powierzchnię, na której zmieści się ususzony kwiatek. WAŻNE! W przypadku, kiedy będziemy potrzebować większej szerokości niż nasza taśma, doklejając kolejny kawałek należy pamiętać, że taśmy muszą na siebie nachodzić. Na taśmach układamy ususzone roślinki i przyklejamy je taśmą, pamiętając o zasadzie jej łączenia. Następnie nasze elementy wycinamy, tak aby zostało ok. 2-3mm przerwy (nie przy samej krawędzi) I naklejki gotowe! 


Dajcie koniecznie znać czy Wam się podoba i czy planujecie wykonać takie naklejki? 
A może zrobimy jakieś rozdanie?


Trzymajcie się cieplutko,
Aleksandra
wcale nie tak strasznie jak mówili, czyli wrażenia po I semestrze studiów chemicznych

10.2.22

wcale nie tak strasznie jak mówili, czyli wrażenia po I semestrze studiów chemicznych

Dokładnie tydzień temu zaliczyłam ostatnie egzaminy! Nie mogę uwierzyć, jak ten czas szybko minął! Pamiętam jak dopiero zaczynał się październik, a teraz oficjalnie mogę powiedzieć, że zaczynam kolejny, drugi semestr! 

Przed studiami dużo zastanawiałam się, jak będzie to wszystko wyglądać. Towarzyszyło mi dużo lęku i strachu przed nieznanym, dlatego pomyślałam, że podzielę się tu z Wami moją opinią na temat poszczególnych przedmiotów. Wydaję mi się, że ta wiedza będzie bardzo przydatna dla przyszłych studentów chemii! 

A więc bez zbędnego przedłużania przejdę do omawiania  przedmiotów wiodących:

MATEMATYKA

Jeśli wybieracie się na studia ścisłe, musicie być gotowi na zderzenie z matematyką na akademickim poziomie. Nie powiem, nie jest to coś łatwego, ale na pewno w dalszym etapie edukacji bez niej sobie nie poradzicie. W 1. semestrze z matematyki przeprowadzane są wykłady, gdzie tłumaczona jest teoria oraz seminaria, na których robione są zadania. Zakres materiału jest obszerny, bo zawiera pochodne, całki, różniczki, macierze i wiele innych zagadnień. Przedmiot kończy się egzaminem w sesji, natomiast w czasie semestru przeprowadzane są 2 kolokwia zaliczeniowe. 


Dużo osób pyta czy bez rozszerzenia z matematyki można ją zaliczyć. Jak najbardziej, sama jestem tego przykładem - choć początki są dość problematyczne, bo wiele zagadnień z rozszerzenia nie jest tłumaczone, gdyż prowadzący przyjmują, że już to umiemy, ale wszystko jest do nadrobienia, choć kosztuje to sporo pracy.  

PODSTAWY CHEMII

Kolejnym przedmiotem, już chemicznym, są "Podstawy chemii". Przedmiot, służący wyrównaniu poziomu wśród wszystkich studentów na roku, czyli powtórka z liceum - moim zdaniem potrzebna, z tego względu, że poziom wiedzy na roku jest na różnym poziomie. Z tego przedmiotu przeprowadzane są wykłady, seminaria, a także laboratoria. I analogicznie na wykładach omawiana jest teoria z chemii ogólnej i nieorganicznej, na seminariach rozwiązywane są zadanka (głównie stechiometria i redoksy), no i laboratoria, na których wykonuje się samodzielnie różne doświadczenia i uczy się pracy w laboratorium. Dla mnie bardzo ciekawe zajęcia. 

Zaliczenia też nie są skomplikowane tzn. osobne kolokwia na koniec z labów i seminariów, a także egzamin z wykładów w czasie sesji. Wydaję mi się, że wszystko do zdania, więc tutaj nie ma się co obawiać.



BEZPIECZEŃSTWO W LABORATORIUM 

Przedmiot krótki, bo trwa ok. 2 miesięcy. Składa się z wykładów i laboratoriów. Na wykładach przedstawiana jest teoria dotycząca bezpiecznej pracy w laboratorium, a zaliczeniem jest krótki test. Natomiast laboratoria trwają 4 tygodnie i na nich przygotowujemy się do ich zaliczenia tj. przeprowadzenia samodzielnie eksperymentu w sposób " bezpieczny" i przedstawienia z niego  sprawozdania.

A teraz przejdę do przedmiotów, które wybierane są według specjalności. Ja zdecydowałam się na specjalność: analityka chemiczna i do wyboru miała 3 przedmioty, z których wybrałam:

CZŁOWIEK I ŚRODOWISKO

To chyba moje ulubione zajęcia z 1. semestru! Przesympatyczna prowadząca, która z wielkim zaangażowaniem przeprowadzała wykłady na temat zanieczyszczeń środowiska i miała niesamowity kontakt ze studentami. Każdy mógł się wypowiedzieć na dany temat, przeprowadzane były dyskusje, a treści tam poruszane dały dużo do myślenia. Forma zaliczenia była dowolna tj. prezentacja, film, referat, a nawet praca plastyczna na temat związany ze środowiskiem. Osobiście właśnie zdecydowałam się na wyszycie pracy haftem. Z zajęć tych wyniosłam na prawdę bardzo wiele wiedzy, dlatego jeśli będziecie zastanawiać się nad ich wyborem, gorąco zachęcam! 

INFORMACJA NAUKOWA W CHEMII

Cotygodniowe godzinne wykłady, na których przedstawiane są bazy i inne źródła, gdzie można znaleźć potrzebne informacje, a także zasady pisania prac, publikacji itp. Nie jest to najciekawszy przedmiot, ale zaliczenie jest proste, także można się przemęczyć. 


Bardzo się cieszę, że zdecydowałam się na ten kierunek! Jestem bardzo zadowolona w jaki sposób funkcjonowała uczelnia w czasie pandemii - kiedy większość uczelni w Polsce przeszła na zajęcia zdalne, my ciągle mieliśmy stacjonarne laboratoria, dzięki czemu mogliśmy zdobyć umiejętności praktyczne, co na studiach chemicznych jest bardzo ważne. Prowadzący zajęcia mają ogromną wiedzę, która chcą przekazać studentom. 

Nie będę ukrywać, że kierunek ten nie jest dla wszystkich. Widać to idealnie po liczbie studentów, która zaczynała ze mną studia i teraz po 1. semestrze. Na początku było nas ok. 120 osób, a teraz.... 48. Wydaję mi się, że ta ogromna różnica wynika z tego, że idąc na studia chemiczne, często myśli się, że chemia wygląda tak jak w szkole średniej, a zderzenie z rzeczywistością powoduje, że sporo ludzi rezygnuje. Dodatkowo w porównaniu do innych kierunków, studia chemiczne są na prawdę wymagające, jeśli chodzi o ilość nauki. Ale spokojnie, można to wszystko ogarnąć przy dobrym rozplanowaniu czasu! 



I jeśli chodzi o podsumowanie tego semestr, to myślę, że byłoby to na tyle! Jeśli mielibyście do mnie jakieś pytania, chcielibyście, abym coś dokładniej wyjaśniła, śmiało zostawiajcie komentarze! Na pewno na nie odpowiem!

trzymajcie się ciepło,
Aleksandra   

wycieczka z Barda do Kłodzka, czyli spacerujemy po Górach Bardzkich

24.9.20

wycieczka z Barda do Kłodzka, czyli spacerujemy po Górach Bardzkich

Kilka dni temu razem ze znajomymi postanowiliśmy wybrać się na pieszą wycieczkę, aby uczcić ostatnie dni naszych wakacji. Wybór padł na Góry Bardzkiej w Sudetach Środkowych. Przeglądając mapę wpadliśmy na pomysł, aby naszą wycieczkę rozpocząć w Bardzie i powędrować do Kłodzka, a za transport wybrać pociąg. Tak też zrobiliśmy! 


pierwszy przystanek - Obryw Skalny


Jeśli choć raz byliście w Górach Bardzkich, zapewne kojarzycie to miejsce. Obryw Skalny, najbardziej charakterystyczne miejsce w Bardzie, to punkt obowiązkowy każdej wycieczki, dlatego nie mogliśmy go pominąć. W drodze na ten wspaniały punkt widokowy mijaliśmy Źródło Maryi, gdzie można było schłodzić się zimną wodą ze źródełka. Według podań woda ta ma działanie uzdrawiające. Wejście na sam obryw było całkiem przyjemne (od pewnego momentu nawet wyłożone schodkami), a panorama miasta na długo zapadła w pamięć.


w drodze na bardzką Kalwarie


Wspinając się dalej ku górze, doszliśmy na Górę Kalwarie (582 m n.p.m), gdzie znajduje się kapliczka wybudowana na pamiątkę objawień Matki Bożej z XV w., która według podań płakała nad losami bardzkiej ziemi i pozostawiła po sobie odbicie stóp oraz dłoni w kamieniu, którego replikę można obejrzeć za ołtarzem kaplicy.


śladami grzybiarzy


Następnym celem naszej podróży stała się Przełęcz Łaszczowa (627 m n.p.m.), która słynie ze wspaniałych ścieżek rowerowych - Singletrack Glacensis, które rozciągają się od Śnieżnika aż po Srebrną Górę. Miejsce to idealnie nadaje się na odpoczynek na trasie, ponieważ znaleźć można tam miejsce na ognisko, a także wiaty z ławeczkami.

Oddalając się w stronę Kłodzkiej Góry, spotkaliśmy w końcu innych turystów, no i oczywiście grzybiarzy. Tak się złożyło, że wybraliśmy idealny moment na grzybobranie - gdzie się nie obejrzało znaleźć można było grzybki - od podgrzybka po piękne czerwone muchomorki! 


Kłodzka Góra zdobyta! 


Im więcej turystów mijaliśmy, tym byliśmy pewniejsi, że już za niedługo uda nam się zdobyć drugi co do wysokości szczyt w Górach Bardzkich - Kłodzką Górę (757 m n.p.m.). Na samym szczycie naszym oczom ukazała się wybudowana całkiem niedawno wieża widokowa. Niestety, z powodu dużej liczby chętnych, odpuściliśmy sobie wejście na nią. Zdecydowaliśmy się troszkę oddalić - znaleźliśmy wspaniałe miejsce z pięknym widokiem na góry z dala od innych, gdzie spokojnie zjedliśmy i odpoczęliśmy, nasłuchując śpiewu ptaków. 


spacer po asfaltówce, czyli zmierzamy na pociąg


Pełni energii ruszyliśmy dalej! Zdobyliśmy kolejny, jeden z ostatnich szczytów - Jedlak (658 m n.p.m), co mogło oznaczać tylko jedno - czas szykować się na wędrówkę po asfalcie. Dla mnie, jak zapewne dla moich znajomych, była to najtrudniejsza część naszej wycieczki. I nie chodzi tu o długość czy wysokość podejścia. Chodzi tu o sam asfalt! Po przejściu połowy - ok. 4 km, zaczęły boleć mnie stopy (miałam na sobie górskie buty, nieprzeznaczone do chodzenia po asfalcie), a także zaczęłam odczuwać już zmęczenie. 

Niezmierzona była moja radość, kiedy usłyszałam dźwięki nadjeżdżającego pociągu i ujrzałam w oddali stacje kolejowa! 



Podsumowując, pomimo końcówki uważam ten wyjazd za bardzo udany i cieszę się, że miałam okazje pospacerować po Górach Bardzkich! Trasa ta była bardzo przyjemna, o niewielkich przewyższeniach (na całej trasie tylko kilka mocniejszych podejść). Jeśli chodzi o czas, pokonanie ok. 20 km z przerwami zajęło nam niecałe 7 godzin, dlatego też uważam, że trasa ta jest idealna na całodniową wędrówkę. 

Na pewno warto udać się w tamte okolice! Zaskoczą Was przepiękną, dziką naturą, a także spokojem i  ciszą! Z całego serca polecam! 

Aleksandra.




 



mój sposób na: MASECZKĘ Z GLINKI

27.8.20

mój sposób na: MASECZKĘ Z GLINKI

Od dobrych kilku lat jestem ogromną fanką maseczek. Stały się one nieodzowną częścią mojej pielęgnacji. Jeszcze do niedawna alejka z kolorowymi opakowaniami maseczek do twarzy była moim ulubionym miejscem w drogerii. Jednak od kiedy zaczęłam zwracać uwagę na składy kosmetyków, dawno mnie tam nikt nie widział. Niestety, ale w większości tych maseczek znajdują się składniki, które są nieodpowiednie dla naszej skóry.

Aby nie rezygnować z tego kroku pielęgnacji, udało mi się znaleźć idealną maseczkę bez chemicznych dodatków za niewielką cenę. A mowa tutaj o maseczce z glinki, która ma wiele wspaniałych właściwości, więc na prawdę warto wprowadzić rytuał oczyszczania do swojej pielęgnacji.


O CZYM NALEŻY PAMIĘTAĆ

  • Kupując glinkę kosmetyczną warto zwrócić uwagę na zawartość substancji aktywnej - najlepiej aby była na poziomie ok. 95-98% - oraz czy nie są dodane substancje chemiczne tj. emulgatory czy substancje zapachowe.
  • Dla uzyskania lepszych efektów warto przed nałożeniem maseczki wykonać peeling skóry.
  • Nie dopuszczać do kontaktu glinki z metalowymi przedmiotami, gdyż traci ona swoje właściwości - najlepiej mieszać ją używając plastiku, drewna lub szkła.
  • Po nałożeniu glinki należy co jakiś czas spryskiwać twarz wodą lub hydrolatem, aby uniknąć zaschnięcia maseczki na twarzy, a tym samym podrażnienia skóry

Z CZYM MIESZAĆ

Przygotowanie glinki jest bardzo proste. Wystarczy wymieszać glinkę z substancją "mokrą" np. wodą mineralną, hydrolatem czy jogurtem naturalnym w proporcji 1:1, aż do uzyskania gładkiej masy, a następnie nałożyć równomiernie na twarz. Na koniec zmyć maseczkę letnią wodą.



To podstawowy sposób przygotowania maseczki z glinki, który można sobie urozmaicić dodając np.:

  • PŁATKI OWSIANE - mają właściwości odżywcze, przyśpieszają gojenie się ran
  • MIÓD - poprawia kolor skóry, a także oczyszcza i hamuje rozwój bakterii
  • JOGURT NATURALNY - świetnie nawilża i uelastycznia skórę
  • OLEJKI ETERYCZNE np. pichtowy czy z drzewa herbacianego - świetnie sprawdzą się przy trądziku


RODZAJE GLINEK I ICH WŁAŚCIWOŚCI

  • GLINKA ZIELONA

Świetnie oczyszcza skórę oraz hamuje rozwój bakterii na jej powierzchni. Polecana jest w szczególności do pielęgnacji skóry tłustej i trądzikowej.

  • GLINKA CZERWONA

Bardzo dobrze absorbuje sebum i oczyszcza skórę z zanieczyszczeń. Tonizuje, przywraca naturalną równowagę, zamyka rozszerzone pory. Idealna do cery wrażliwej, naczynkowej, z trądzikiem różowatym oraz skłonnej do zaczerwienień.

  • GLINKA ŻÓŁTA

Wykazuje bardzo podobne właściwości, co glinka zielona. Jednak jest bardziej delikatniejsza, dlatego też polecana jest do pielęgnacji skóry mieszanej.

  • GLINKA BIAŁA

Regeneruje i odżywia skórę. Wykazuje działanie ściągające, a także łagodzące. Redukuje widoczność blizn. Idealnie nada się do cery suchej.

  • GLINKA RÓŻOWA

Połączenie glinki białej i czerwonej. Oczyszcza, odżywia, przywraca naturalną równowagę. Przeznaczona do skóry wrażliwej, skłonnej do podrażnień.


Jak sami widzicie jest wiele różnych wariantów glinek, więc na pewno każdy znajdzie coś dla siebie. Ja sama je uwielbiam i stosuje min. raz w tygodniu.

Dajcie znać czy sami stosujecie glinki. Jeśli tak, to koniecznie napiszcie jakie są Wasze ulubione połączenia. Jestem bardzo ciekawa.



matura z chemii || książki

14.5.20

matura z chemii || książki

W końcu! Miał się pojawić ponad pół roku temu, tekst był gotowy, ale ja całkiem o tym zapomniałam. Wybaczcie! Jednak mam nadzieję, że jeszcze komuś się ten post przyda. A więc oto książki, które mogę Wam polecić do matura.


PODRĘCZNIKI

Jeśli chodzi o podręczniki, ciężko mi się na ten temat wypowiedzieć. Z reguły nie korzystałam z nich i z tego co się orientowałam to na poziomie rozszerzonym nie ma godnego do polecenia podręcznika. Zdarzało mi się podczytywać podręczniki z Nowej Ery, w celu utrwalenia teorii, ale nie uważam ich za wartościowe. 


REPETYTORIA

Tutaj mam dla Was do polecenia dwie pozycje. Pierwsza, Podstawy chemii autorstwa Pazdro to niedoceniona, a może i zapomniana pozycja. Dla mnie książka ta była głównym źródłem wiedzy. Gdybym miała ją do czegoś porównać, to powiedziałabym, że to chemiczna Pyłka, dlatego jeśli jesteście wzrokowcami to możecie nie być nią aż tak zachwyceni, ponieważ brak w niej kolorowych obrazków. Jest to dość stara książka, raczej już niedostępna w księgarniach, ale możecie ją znaleźć na allegro, i to za grosze. Druga pozycja to repetytorium wydawnictwa Wsip Zdasz to.  Bardzo mi ono przypadło do gustu! Idealnie nadaje się do powtórek, w środku znaleźć można omówione w fajny sposób doświadczenia chemiczne, wiele kolorowych schematów i zdjęć - dla mnie jedno z lepszych repetytoriów z jakich korzystałam. Na dokładkę mogę polecić Wam trzecią, bonusową pozycję - Vademecum maturalne Kaznowskiego. Również wartościowa pozycja. Niestety osobiście go nie posiadałam, ale dostawałam z niego kserówki na korepetycjach i sądzę, że może zastąpić niejeden licealny podręcznik do chemii.


ZBIORY ZADAŃ

Jeśli interesuje Was wysoki wynik na maturze, a zapewne tak jest, to przy tej kategorii powinniście się zatrzymać. Moim zdaniem najważniejsze w nauce chemii jest właśnie rozwiązywanie zadań. Czy to arkusze czy zbiory, warto rozwiązywać wszystko co się ma pod ręką. Jeśli chodzi o pozycje, które mogę Wam polecić to są to na pewno: zbiór zadań Pac (zadania jak maturalne, jedyny minus to brak odpowiedzi do nich), zbiory zadań Kosztołowicza (3cz.), zbiór zadań z chemii OMEGA, Teraz matura i karty pracy z wydawnictwa Nowa Era. Ale tak jak pisałam wyżej, jakiekolwiek zbiory będziecie posiadać, rozwiązujcie z nich zadania!


ARKUSZE

No i kolejna ważna kategoria! Z chemii jest zapewne o wiele więcej arkuszy niż jak w przypadku biologii. Najważniejsze arkusze, które koniecznie(!) trzeba rozwiązać przed maturą to arkusze z ubiegłych lat z CKE, przede wszystkim nowa podstawa. Następnie warto zabrać się za arkusze z OKE Poznań. Po przerobieniu tych wszystkich arkuszy mogę polecić Wam np.: arkusze z Uniwersytetu Jagiellońskiego (można je znaleźć na internecie) czy arkusze z wydawnictwa Oficyny Edukacyjnej. I tu tak samo jak w przypadku zbiorów zadań, jakiekolwiek arkusze macie ,warto je rozwiązać!  


Oczywiście, oprócz wyżej wymienionych tytułów, korzystałam jeszcze z wielu innych zbiorów zadań np. z 3 części zbiorów wydawnictwa Operon czy nawet Witowskiego. Moim zdaniem kluczem do zdania matury na wysokim poziomie jest właśnie rozwiązywanie zadań. Im więcej zadań różnego rodzaju rozwiążecie, tym mniejsza szansa, że coś Was na maturze zaskoczy! 

Ode mnie to już tyle! Dajcie znać czy może macie jakieś sprawdzone pozycje książkowe, z których korzystacie lub korzystaliście przygotowując się do matury!

Trzymajcie się cieplutko, 
Aleksandra.
szybki obiad || MAKARON Z KURCZAKIEM I SZPINAKIEM

6.5.20

szybki obiad || MAKARON Z KURCZAKIEM I SZPINAKIEM

Ostatnio przypomniało mi się o przepysznym obiedzie, który robiłam zawsze na studiach. Jest on idealny pod każdym względem: szybki, zdrowy, tani, łatwy w wykonaniu - czego chcieć więcej! Jednym słowem przepis idealny dla STUDENTÓW (tym bardziej w czasie sesji), ale nie tylko! Jestem pewna, że wszystkim skradnie serca!



Składniki (na 1 porcję)
  • makaron 60g
  • pierś z kurczaka 100g
  • jogurt grecki 50g
  • suszone pomidory 50g
  • świeży/mrożony szpinak 50g
  • pieczarki 50g
  • czosnek 2-3 ząbki
  • przyprawy: sól, pieprz, oregano, tymianek, czosnek, papryka słodka
  • oliwa do smażenia

Makaron gotujemy al'dente. Pierś z kurczaka kroimy w kostkę i przyprawiamy. Na rozgrzanym oleju podsmażamy mięso, następnie dodajemy pokrojone warzywa. W osobnej miseczce czosnek rozgniatamy przez praskę, solimy i dodajemy jogurtu. Makaron mieszamy z kurczakiem i warzywami. Zalewamy wszystko jogurtem. Przyprawiamy do smaku i dobrze wszystko mieszamy.


Tak jak mówiłam, przepis jest banalnie prosty, a danie bardzo efektowne. Uwielbiam ten makaron, a na samą myśl o nim ślinka mi cieknie! Dajcie znać, jeżeli przepis Wam się spodobał! Czekam na Wasze komentarze!

Trzymajcie się ciepło,
Aleksandra.
podjęłam decyzję! i co dalej?

26.4.20

podjęłam decyzję! i co dalej?

Pewien czas temu zostałam tutaj zapytana czy nadal studiuję farmację i moja odpowiedź wywołała lekkie poruszenie. Dużo osób było zaskoczonych, że zrezygnowałam ze studiów. Otrzymałam na prawdę sporo zapytań o to dlaczego zrezygnowałam i co zamierzam teraz robić. Większości z Was odpisałam na wiadomości, ale wiem, że na pewno jest więcej osób, które chciałyby się dowiedzieć dlaczego podjęłam taką decyzję. Także wydaje mi się, że w tej sytuacji najlepiej byłoby napisać o tym post.


Może zacznę od samego początku. Już w gimnazjum marzyło mi się zostać lekarzem i ratować ludzkie życie, ale im bliżej było do matury, tym bardziej wiedziałam, że to jednak nie dla mnie. Na rozszerzeniu z biologii nienawidziłam uczyć się działów o człowieku (tak, wiem, to bardzo dziwne, bo dla większości to właśnie najprzyjemniejsze tematu; ja uwielbiałam botanikę i metabolizm;))  Za to chemia była dla mnie przyjemnością! Rozwiązywanie zadań sprawiało mi olbrzymią przyjemność i mogłam to robić non-stop! 

Pewnie teraz zastanawiacie się po co w ogóle zdawałam maturę z biologii, skoro wiedziałam, że nie chcę wiązać z nią przyszłości. Otóż w sytuacji, w której nie byłam 100% pewna na jaki kierunek chcę iść, nie chciałam zamykać sobie żadnej ścieżki i mieć do wyboru kilka opcji, dlatego w klasie maturalnej postanowiłam zrobić wszystko, aby jak najlepiej napisać matury, a po wynikach zastanawiać się nad wyborem kierunku studiów. 

W maju, po napisaniu matur rozważałam dwie opcję, o których Wam już pisałam. Rekrutowałam się na chemię i analitykę przemysłową na PWr oraz farmację. Wybrałam te kierunki, ponieważ już wtedy wiedziałam, że chciałabym pracować w laboratorium. Jednak z ostatecznym podjęciem decyzji czekałam do wyników matur. Nie czułam, abym dobrze napisała biologię, a o chemię byłam spokojna, dlatego też nie miałam żadnych obaw, że się nie dostanę na politechnikę. Jakie było moje zdziwienie, kiedy dowiedziałam się, że maturę z biologii napisałam na 72%. Mający taki wynik, miałam otwartych wiele możliwości. Powiem Wam szczerze, że nad ostatecznym wyborem studiów głowiłam się bardzo długo. Z jednej strony czułam w głębi serca, że chciałabym studiować chemię, ale miałam dobrze napisaną maturę z biologii, poświęciłam dużo czasu, aby się do niej przygotować i szkoda było mi zmarnować tego wyniku. Dlatego też zdecydowałam się na farmację. 

Początkowo byłam pozytywnie nastawiona do tych studiów, starałam się szukać pozytywów w każdym z przedmiotów i nie zrażać się po pierwszych zajęciach. Jednak z biegiem czasu było coraz gorzej. Jedyne zajęcia, na które chętnie chodziłam to chemia i matematyka (tak, słynny postrach każdego studenta farmacji). Uczenie się na kolokwia z anatomii i fizjologii to była katorga, nienawidziłam tego robić, było to dla mnie tak okropnie nudne i  czasochłonne, kiedy rozwiązywanie całek było istną przyjemnością! Idąc na te studia wiedziałam, że będę uczyła się takich rzeczy, przecież to studia MEDYCZNE. Jednak, gdzieś w środku miałam nadzieję, że to tylko przez 1. rok, później już tylko sama CHEMIA! No i niestety czar prysł! 

Ucząc się do sesji już wiedziałam, że chcę zmienić kierunek! Początkowo planowałam, skończyć cały 1. rok, nawet dla głupiej legitymacji, a później zmienić kierunek. No jak widzicie plany się zmieniły. Zdecydowałam się zrezygnować jeszcze w 1. semestrze i nie podeszłam do sesji. Możecie spytać, czym była spowodowana ta nagła decyzja. Powiem tyle, pojawiły się dodatkowe czynniki, o których na razie na chciałabym mówić, przez co studiowanie kosztowało mnie fizycznie, jak i psychicznie znacznie więcej i uznałam, że nie ma sensu samej sobie szkodzić, dlatego taka a nie inna była moja decyzja. 

Teraz, już po jakimś czasie, cieszę się, że odważyłam się i dokonałam wyboru. Oczywiście straciłam rok, ale czym jest zmarnowany rok do całego życia! A co planuję teraz? Od października wybieram się na politechnikę! Mam nadzieję, że wybór tego kierunku będzie trafiony! 

Wiem, że nie zawarłam w tym poście odpowiedzi na pytanie czy farmacja to ciężki kierunek itp, jednak pomyślałam, że w następnych postach opisze mniej więcej przedmioty i moje zdanie na temat tego kierunku, dlatego spokojnie nie martwcie się, już wkrótce się pojawi! 

Trzymajcie się zdrowo, 
Aleksandra. 


Copyright © czuła cisza , Blogger